Rozmowa z Kubą Stawiskim, działaczem brytyjskiej Partii Pracy
Joanna Gos: Od kiedy jesteś w Wielkiej Brytanii?
Kuba Stawiski: To dość skomplikowane. Jestem tu od 2010 roku, ale mieszkałem tu też jako dziecko. Wróciłem na studia i jestem już teraz prawie jedenaście lat. Jestem wciąż polskim obywatelem, ale mieszkam na stałe w Londynie.
A od jakiego czasu działasz w polityce?
To też dłuższa historia. Jeszcze w Polsce się angażowałem, dawno temu, pierwszy raz w 2007 roku, kiedy miałem chyba 17 lat. To była kampania krakowskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej do parlamentu. Kiedy się przeprowadziłem do Wielkiej Brytanii, w 2014 roku zostałem członkiem Partii Pracy i pierwsze wybory, w których brałem udział w kampanii, to wybory do Parlamentu w 2015.
Czy wybory lokalne są ważne dla nas, Polaków?
Wybory lokalne, tak jak wszelkie wybory samorządowe, są bardzo ważne dla ludzi, ze względu na bliskość tego, co się decyduje. To znaczy jak rada miasta czy rada gminy wydaje pieniądze, gdzie gdzie naprawić drogi, czy będą budowane mieszkania socjalne. Samorządy w Wielkiej Brytanii mają dosyć szerokie uprawnienia, jeżeli chodzi o na przykład priorytety działań policji. W Londynie i innych dużych ośrodkach miasta dofinansowują policję więc mają też wpływ na to, na jakich sprawach skupiają się służby mundurowe. Rady miasta też fundują szkoły i zajęcia dla dla dzieci – więc to są sprawy bardzo bliskie życiu.
Podam przykład mojej mojej gminy, która teraz skupia się na tym, żeby ograniczyć zanieczyszczenie powietrza. Mieszkam bardzo blisko centrum Londynu i mamy dosyć wysokie zanieczyszczenie. Rada gminy, którą będziemy wybierać w przyszłym roku (bo głosujemy na merostwo londyńskie w 2021, a na rady gminy w 2022) ma taki priorytet, bo po prostu dużo dzieci choruje na choroby płuc i trzeba ograniczyć ruch samochodowy w gminie – więc to będzie miało duży wpływ na życie dzieci i dorosłych mieszkańców, żeby ten ruch samochodowy ograniczać, żeby polecać tutaj transport publiczny czy też wytyczać ścieżki rowerowe i piesze. Bo to jest zaludniona, ale niewielka gmina, jest może 5 km z jednego końca na drugi, więc można nawet chodzić, tylko przez ten zagęszczony ruch samochodowy jest po prostu ciężko. Mamy też sprawę bibliotek, które mają problem w trakcie pandemii, bo są zamknięte więc nie mają żadnych źródeł dochodu i trzeba je będzie w jakiś sposób utrzymać, co też ma wpływ na edukację. Więc te wybory będą miały wpływ na wszystkie takie takie powiedzmy że pozornie drobne kwestie, które mają rzeczywisty wpływ na nasze codzienne życie.
Gdyby przeciętny Polak w dowolnym miejscu w Wielkiej Brytanii chciał się dowiedzieć, jaki jest program partii, na którą rozważa głosowanie, gdzie może go szukać?
Po polsku może być ciężko. Staramy się, ale w zależności od partii jest to robione różnie. Jako Partia Pracy, przynajmniej w naszej lokalnej gminie, tłumaczymy materiały wyborcze na języki tutaj dominujące. To znaczy wszystko jest po angielsku, ale też np. w naszej gminie na przykład prawie 40% rezydentów mówi językiem bengalskim. Wiem, że niektóre grupy lokalne, w zależności od tego, gdzie jakie wybory się odbywają, tłumaczą swoje programy na język polski w miejscach, gdzie Polaków jest więcej. Najważniejsze materiały są też tłumaczone na główną stronę internetową Partii Pracy czy Partii Konserwatywnej, wystarczy po prostu poszukać.
Możemy się z grubsza orientować, na czym polega praca prezydenta miasta czy rady miasta, ale taki Police and Crime Commissioner?
Komisarz do spraw policji i przestępczości to jest dosyć ciekawa funkcja, bo to znaczy, że jest komisarz policji, który ma mandat ze strony mieszkańców i przez to może doradzać lokalnej policji z perspektywy tego, co wyborcy w danym okręgu uważają za priorytet. To znaczy jeżeli na przykład problemem w jakimś miejscu są ataki nożowników, to demokratycznie wybrany polityczny komisarz może powiedzieć policji “Słuchajcie, moi mieszkańcy uważają to za największy problem dla ich osobistego bezpieczeństwa więc ja proponuję, żeby zamiast skupiać się na innych priorytetach, policja skoncentrowała się na walce z atakami nożowników.” I w ten i we współpracy z policją, nie narzucając siłą, ale w dialogu, dowódcy ustalają priorytety działań.
Dlatego też komisarze mają swoje manifesty wyborcze i dlatego mówią przed wyborami, co oni uważają za najważniejsze aspekty bezpieczeństwa w na danym obszarze – żeby wyborcy mogli stwierdzić “Zgadzam się, też tak to widzę, to są rzeczywiste problemy tutaj, dlatego zagłosuję na tę osobę i ona będzie miała wpływ na to, żeby policja działała w tych w tych sprawach”. Oni to ustalają przez konsultacje z mieszkańcami i potem, jeżeli są wybrani, prowadzą dialog z policją.
A jeżeli ktoś do tej pory nie interesował się polityką, czy jesteś w stanie zasugerować, którą partię w ogóle oglądać?
Przy wyborach lokalnych to dość skomplikowana sprawa, ale można dosyć szablonowo powiedzieć, że partia konserwatywna dąży do tego, żeby podatki lokalne były niskie, ale w zamian za to służby publiczne w obszarach zarządzanych przez Partię Konserwatywną nie będą na tym samym poziomie, dlatego że mają mniejsze budżety. Natomiast rady gminy prowadzone przez Partię Pracy mają zazwyczaj wyższy standard służb publicznych, czy to wywóz śmieci, policja, czy szkoły, ale w zamian za to są wyższe podatki lokalne. Jeżeli ktoś, kto tu mieszka i chciałby się rozejrzeć za priorytetami poszczególnych partii, warto właśnie zastanowić się, co uważa się za ważniejsze dla siebie i dla swojej rodziny – czy np. szkoły, czy wysokość podatków lokalnych.
Zawsze są też opcje kompromisowe, jak Liberalni Demokraci, którzy zwykle swoją gdzieś pośrodku, czy na przykład Zieloni, którzy tak, jak Partia Pracy starają się zwiększyć wydatki na miejskie czy wiejskie służby, ale też mają swoje priorytety jeżeli chodzi o zazielenianie i starają się nie budować tak wiele mieszkalnictwa, a z kolei Partia Pracy na przykład bardzo często wydaje więcej pozwoleń na budowę, żeby obniżyć ceny mieszkań, które są dosyć wysokie Wielkiej Brytanii.
A gdybyś miał zachęcić Polaków do rejestracji i do do pójścia do głosowania co byś powiedział?
Powiedziałbym, że wybory lokalne są ważne dlatego, że właśnie dotyczą spraw codziennych i tych, które rzeczywiście dotykają życie ludzi i ich rodzin, bo chodzi o szkoły, biblioteki, drogi, ścieżki rowerowe i tereny zielone. Zachęcam dlatego, że dobrze jest poczuć, że masz wpływ na to, co dzieje się w Twoim najbliższym otoczeniu.
W ramach walki z pandemią zostało zapowiedziane, że mamy przynieść własne ołówki do lokali albo rejestrować się, by głosować korespondencyjnie. Jak to pogodzić z wrodzoną nieufnością Polaków?
Często rozmawiam z imigrantami, także w ramach kampanii Partii Pracy, i często namawiam właśnie do głosowania korespondencyjnego. Dlatego, że głosowanie korespondencyjne jest tutaj najbezpieczniejszą formą głosowania w trakcie trwania pandemii, jest też formą głosowania, która jest absolutnie pewna i bezpieczna i nic się złego nie dzieje. Nie jest to najciekawsze zajęcie, ale miałem przyjemność obserwować, jak otwierane są urny do głosowania korespondencyjnego. One są przewożone ze skrzynek pocztowych, są po pierwsze sortowane i w bezpiecznych, zamkniętych i nieprzezroczystych (w przeciwieństwie do polskich) urnach zamykane na cztery spusty.
Te skrzynie są przewożone do hali, gdzie będą liczone, i dopiero kiedy wszystkie urny, również z dnia głosowania, zostaną dostarczone, wtedy przy obecności obserwatorów wszystkich partii politycznych są wysypywane i mieszane z głosami osobistymi z dnia wyborów, żeby nie było żadnego rozróżnienia. One wyglądają dokładnie tak samo i po wymieszaniu wszystkie głosy są liczone w tym samym czasie. W dużej hali ludzie zatrudnieni w radzie gminy liczą głosy, są też obserwatorzy z wszystkich partii politycznych, a jeżeli ktoś się zarejestruje parę dni wcześniej, może przyglądać się wszystkiemu jako mieszkaniec. Tych obserwatorów jest zawsze więcej niż osób liczących głosy, wszyscy się przyglądają każdemu głosowi, jak on jest liczony, to naprawdę jest bardzo bezpieczny proces. Głosy są liczone ręcznie, nie przez komputer, dlatego są ołówki – żeby nie przebijały się przez kartę i żeby nie odbiły na innych kartach do głosowania.
W Wielkiej Brytanii jest taka zasada, że nie tylko to co jest krzyżykiem zaznaczone w na karcie może być policzone jako głos. Jeżeli coś nie jest krzyżykiem czy tikiem, to nawet jeżeli kropkę ktoś namaluje to wtedy obserwatorzy w trakcie liczenia głosów wnoszą jakby protest wyborczy i wnoszą o to, żeby ten głos był policzony – i zwykle jest uznany, bo zasada jest taka że musi być po prostu wskazana preferencja. Słynne są anegdoty o tym, co ludzie rysowali w tych kratkach i co potem agenci uważali za wskazaną preferencję. Jakby ktoś wykreślił wszystkie nazwiska poza jednym i napisał w kratkach, że zła osoba, zła osoba, zła osoba i tylko jednej nie napisał “zła osoba” i wtedy jest logiczne, że wskazał preferencję.
Jakie są historyczne najmniejsze różnice głosów, jaką ktoś wygrał?
Mogę o tym opowiedzieć z własnego doświadczenia. Tutaj radni są wybierani w gminie w takich pomniejszych okręgach (wards), które dosłownie obejmują jedno osiedle, i z tego jednego osiedla jest wybieranych jeden czy dwóch radnych. W sąsiednim mini okręgu, o którym chcę opowiedzieć, było w ostatnich wyborach wybieranych dwóch radnych. Pierwszy kandydat zdobył 883 głosy, a drugi i trzeci odpowiednio 760 i 758. I wszyscy agenci kłócili się o to, czy któryś głos jest ważny, czy nie, bo ta decyzja bezpośrednio wpływała na to, kto wygrał drugi mandat dosłownie pojedynczym głosem. To pokazuje, jak w wyborach lokalnych pojedyncze osoby mogą zadecydować o tym kto jest radnym z okręgu i jakie są wyniki w całości. A ja jeszcze raz zachęcam do udziału w tej demokracji w miniaturze.